niedziela, 4 marca 2012

Wykrakałem: Żegnaj, Andre!


I stało się. Co prawda licznik na podanej stronie bił już od dawna, a ja musiałem dopiero wczoraj to znaleźć. Dla ciekawskich - wejdźcie i zobaczcie jak strona się zmieniła. A niech to!. Dla nas, wielkich kibiców Chelsea to wiadomość bardzo, ale bardzo smucąca. Miejmy nadzieję, że to, co Andre pozostawił w Londynie przez te 27 kolejek pozwoli nam w spokoju sięgnąć po małe mistrzostwo Anglii i wystąpić w LM.




Sprowadzenie Portugalczyka kosztowało dobrej klasy piłkarza, czyli około 28 milionów funtów wypłacania przeróżnych odszkodowań. Przez wrota Stamford Bridge przeszła żywa kopia tamtejszego bożyszcza – Jose Mourinho. Przecież większy klon portugalskiego geniusza już po ziemi nie stąpa.

Najtęższe głowy tego nie rozumiały. Właściciel hojny – no jest. Piłkarze dobrzy – no są. No to jak to! Przecież szyba, za którą stoją najwyższe laury, od lizania tak łatwo nie pęknie. Dlatego lekiem na całe zło stał się ten młody i piekielnie skromny facet.

Stało się. Villas-Boas stanął na mostku kapitańskim, a władze obwieściły podróż po najpiękniejszych krainach. Tylko nowy menedżer, najprawdopodobniej w Porto, zostawił mapę i zabłądził. Chelsea przegrywała mecz za meczem, kłaniając się coraz to słabszym rywalom. O ile porażki z Manchesterem United, Arsenalem czy Liverpoolem można wybaczyć, to straty punktów z Norwich, Swansea, Evertonem, Fulham, Wigan i kluczową z WBA trudno zaakceptować mając imperialistyczne pociągi i mocarstwowe marzenia.

Władze wróciły do korzeni i totalnie pozbawieni cierpliwości po prostu podziękowały trenerowi. W kraju, gdzie trener jest niemalże nienaruszalny (patrz: Ferguson, Wenger, Pulis, Moyes), to niebieska gilotyna od 2007 roku ścięła już sześć głów.

Od czterech lat po 27 kolejkach Chelsea nie miała tylu porażek i nie okupowała tak niskiego miejsca w tabeli. Zerkając dalej do  statystyk to Andre Villas-Boas jest najgorszy od 16 lat. Chociaż nie – jeszcze gorszy jest styl, w jakim grali „The Blues”. W wielu angielskich domach wołano do potomków - „masz karę, przed telewizor i oglądaj Chelsea!”

Oczywiście, pożegnanie Portugalczyka było wiadome od kilku tygodni. Teraz drużyną zarządzać będzie były menedżer tych, którzy wbili ostatni gwóźdź do trumny Boasa - Roberto Di Matteo. Włoch był asystentem zwolnionego trenera. Pierwszy raz od dawien dawna mamy w Chelsea sytuację, kiedy funkcję trenera przejął ktoś z małym doświadczeniem i małym nazwiskiem (menedżerskim, bo przecież piłkarsko kojarzą go wszyscy). 

Cóż, mamy trzy punkty różnicy, zanim The Blues wyjdą ze wszystkich zawirowań powinno być ich więcej, a nawet ścigać to Chelsea powinna Tottenham, my już wygodnie rozsiądziemy się na najniższym miejscu podium. Na koniec smaczny kąsek.

Co dalej w Chelsea :
2012 - Kolejny menedżer zawitał do klubu.
2013 - Zarząd stosuje regułę "przegrałeś, wypadasz" co mecz.
2014 - Chelsea stała się pierwszym klubem, który co mecz prowadzi ktoś inny.
2015 - Każdy z jakimkolwiek doświadczeniem trenerskim został wykorzystany. Teraz czas na szefa cateringu   obsługującego Stamford Bridge.
2016 - Wszyscy z najbliższego otoczenia już dowodzili, czas poszerzyć grono do całego Londynu.
2017 - Każdy mieszkaniec Wysp był trenerem Chelsea przez co najmniej pół sekundy.
2018 - Wszyscy na świecie prowadzili The Blues, większość zawiodła.
2019 - Czas na kaczkę o imieniu "Quackers"
2020 - Ostatecznie Chelsea błagalnie prosi Jose Mourinho o powrót na Stamford. Portugalczyk skonał ze śmiechu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz