wtorek, 31 stycznia 2012

Tak rodzą się mistrzowie!


Dwie połowy - dwie twarze Kanonierów. Jakże odmienne. Wspaniały powrót naszych piłkarzy do gry może być początkiem czegoś pięknego. Po tym meczu wiem, że jeszcze nie powinniśmy spisywać tego sezonu na straty.



Arsene Wenger swoimi wypowiedziami znacznie zachęcił mnie do oglądania pucharowego pojedynku. Menadżer zapowiedział, że w tym sezonie będzie inaczej niż zwykle - Puchar Anglii staję się naszym celem. Zostaliśmy przyzwyczajeni do tego, że rozgrywki o krajowe trofea traktujemy z tak dużą rezerwą, że właśnie wystawiamy piłkarzy drugiej kategorii, dajemy szansę młodym bądź rekonwalescentom. Teraz ma to się zmienić. Już w spotkaniu przeciwko AV widzieliśmy, że na trawę wybiegła najlepsza jedenastka. To o czymś świadczy!

Jestem ciekaw co musi czuć Alex McLeish i jego piłkarze. Porażka AV nie była wynikiem nieziemskiej gry naszego zespołu, tylko własnych, nieprzymuszonych błędów. Piłkarze "The Villans" chyba niezbyt często trenują elementy obrony wyniku, to było widać doskonale w tym spotkaniu. Z resztą, to przeważnie AV musi gonić wynik, a nie go chronić - to wszystko tłumaczy.

Pięknym elementem meczu były transparenty, jakie przygotowali kibice naszego zespołu. Był świetny tekst "Why fly when you can walk on the water" adresowany do Dennisa Bergkampa, klasyczne "In Arsene we trust", przyjemne słowa na temat wracającego Sagny i wielki "Verminator"! Mimo kiepskiej prezentacji, kibice ciągle stoją murem za drużyną.

To, ile znakomity powrót zza światów znaczy dla atmosfery, było widać w cieszeniu się zawodników, w reakcji Wengera, ale przede wszystkim w wypowiedziach, które jak lawina pojawiły się po końcowym gwizdku. Thomas Vermaelen prosił o zjednoczenie kibiców i wiary w drużynę. Podniosły się głosy, że Kanonierzy mierzą w końcowy triumf Pucharu Anglii. Przed nami dość łatwy przeciwnik, bo czy Sunderland czy Middlesborough, to drużyny i tak łatwe do przebrnięcia.

1 komentarz: