Pierwszy, w miarę normalny sparing już za nami. Tak, jak pozostałe połówki rozegrane w ramach Memorials Cup, zwycięstwo nad reprezentacją Malezji nie niesie żadnej mądrości, ani nie daje żadnych odpowiedzi czy nawet poszlak. Całe przygotowania Arsenalu można uznać za nieco dziwne i zabawne. Zabawa w piłkę nożną – tak to określę.
Od kilku lat nie mieliśmy tak żałosnych sparing partnerów, jak w tym roku. Pomijając wszelkie ruchy transferowe oraz braki ludzkie, które notorycznie prześladują nas w tych pierwszych grach, dochodzę do jednego wniosku – wszystko robi się dla kasy. Żaden tegoroczny sprawdzian przed sezonem nie będzie w żaden sposób miarodajny. Z kilku powodów: zupełnie inny klimat, rywale udający piłkarzy, nasi gracze stwarzający obraz ambicji i chęci, głupie wytyczne ze strony sponsora.Za sprawą tajemniczych kontraktów reklamowych i promocji zostaliśmy odarci z prawdziwego przygotowania do sezonu. Ale na tę przypadłość zachorowały inne klasowe drużyny naszej ligi. Chociaż patrząc w ich kalendarz widzę małe różnice. Mimo, że poza domem (choć to normalne) i w innym klimacie geograficznym to raczej mierzą się z drużynami o wiele silniejszymi niż nasi sparing partnerzy. Wszystko zostało podyktowane i podporządkowane przez kasę.
Już wczoraj było widać, że nasz trener miał mały problem. Jesteśmy przyzwyczajeni do jego różnych masek i gombrowiczowskich gęb, upiększania rzeczywistości czy wręcz jej mocnego zniekształcania. Po spotkaniu Wenger podkreślił, że był przygotowany na fatalną grę zespołu, bo przecież w żaden sposób piłkarze nie są gotowi do biegania za piłką. Tylko w czasie meczu, nasz trener dawał niejednokrotnie popisy frustracji czy wielkiego zdziwienia, które było zupełnie autentyczne i słuszne. Czy zatem mamy powód do niepokoju?
Po tym, co zobaczyliśmy wczoraj – na pewno. Mimo gry kilku podstawowych zawodników lub aspirujących, daliśmy się zdominować i ośmieszyć reprezentacji Malezji, która przecież zajmuje miejsce blisko trzeciej 50 w rankingu FIFA. Wszystkie sparingi z poprzednich lat pokazywały nam, że pierwsze, początkowe mecze w fazie przygotowania do sezonu są czystą zabawą – w strzelanie goli, w dawaniu radości. Wczoraj tego nie było.
Wszystko na to wskazuje, że dla nas, zagranicznych fanów wszystkie mecze sparingowe będą wróżeniem z fusów. Nie będzie dane nam oglądać drużyny przygotowującej się na poważnie do wielkiego, jak zwykle, przełomowego sezonu. To wszystko pozostanie słodką tajemnicą Wengera, dla którego mecze w egzotycznych miejscach są smutną koniecznością. Wszystko rozstrzygnie się w kuluarach, z nutką tajemnicy i niewiadomego, z dala od telewizyjnych kamer.
Ciekawe czy w tym sezonie Arsenal w końcu coś osiągnie. W realiach innych niż angielskie przy takich wynikach Wenger nie miał by szans pozostać na stanowisku, a tutaj jest na dodatek bardzo szanowany...
OdpowiedzUsuń