piątek, 6 kwietnia 2012

Małe potknięcie...


Weekendowa porażka w malutkich derbach Londynu boli straszliwie. Najgorszy jest fakt, że zdarzyła się w najlepszym momencie sezonu - najlepszym i najważniejszym. W dodatku zmartwiły mnie najnowsze doniesienia z szatni związane z panem powyżej.
Dlaczego to musiało się stać? Dlaczego z mocno przeciętnym Queen's Park Rangers? Znakomicie nam żarło i gdyby nie te indywidualne błędy, to z pewnością QPR też by zostało zjedzone. Prócz długiego skrótu, meczu nie widziałem, więc mnie trochę boli mniej... dlatego zbyt wiele o nim nie napiszę. Jednak zastanawia mnie fakt, jak to może odbić się na zawodnikach przed tak ważnym meczem, który już w niedzielę. Wiadomo, że City ostatnio przędzie bardzo cienko i wypadałoby to wykorzystać, tylko co teraz możemy postawić przeciwko nim?

Świąteczny szlagier będzie decydujący. Zarówno w sprawie mistrzostwa, jak i naszego trzeciego miejsca. Magia Emirates, może sprawić, że fatalne potknięcie nie zakończy się upadkiem i nie zaboli. W końcu, same dobre wieści przychodzą z naszego obozu, powoli ogrywać zaczyna się Wilshere (niech ktoś teraz zacznie narzekać na naszych znachorów i uzdrowicieli!), po ziemi stąpa też Diaby. Jak tylko nie ujrzymy w podstawowej jedenastce Ramseya, możemy zatrzymać te śmieszną zabawkę potentatów naftowych.

Strasznie zdenerwował mnie Chamakh. Nie tylko popala sobie sziszę po przegranym spotkaniu, ale robi to jeszcze z naszym katem. Rozumiem, że są kolegami, rozumiem, że są rodakami, ale na miejscu samego piłkarza ostro wziąłbym się w garść, bo Chamakh nie tylko się nie rozwija, ale strasznie zwiędł nam tutaj. Nie wierzę w argumenty, że van Persie jest w takiej formie, że nawet Messi miałby kłopot by wygrać z nim rywalizację... Chamakh, gdy już dzieje się najgorzej i pojawia się na boisku, pokazuje antyfutbol, totalne dno jego niewielkich umiejętności, a teraz jeszcze na chilloucie pali sziszę. 

Mimo pojawiających się wiadomości, które gdzieś tam przecyztałem, mam nadzieję, że Wenger weźmie to zdjęcie na poważnie i skorzysta z wielkiego ukłonu Fiorentiny i za te ogromne, jak za Marokańczyka pieniądze, sprzeda go. Tak mu dopomóż Bóg...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz