piątek, 6 kwietnia 2012

Tyle nazwisk - tylko kogo kupić?


Plotki, plotki! A jakże! Jakoś ostatnio strasznie namnożyło się nazwisk, po które chętnie sięgnąłby Arsene Wenger. Z tej okazji pokusiłem się na małe podsumowanie, oczywiście z lekkim komentarzem do każdego z kandydatów.

Mimo, że do okienka transferowego pozostaje  ciągle wiele czasu, to przecież dziennikarze usiedzieć spokojnie nie mogą. Co chwile pojawiają się nowe nazwiska, na które Wenger ma wydać kilkanaście milionów funtów. Nie wiem, co jeszcze powstrzymuje naszego menedżera przez tym! Chyba tylko głupota!

Najbardziej szokuje mnie postać na zdjęciu, Clint Dempsey. To wymysł wczorajszego dnia, jak dobrze myślę. Faktycznie, w Fulham Dempsey gra kawał dobrego futbolu i podejrzewam, że tylko za jego sprawą londyńczycy schronili się w środkowej części tabeli, a nie z krwią na zębach biją się o utrzymanie. 30-letni Amerykanin został wyceniony na 10 milionów funtów. Przerażająca kwota, jak na takiego gracza, jednak patrząc przez pryzmat naszych transferów, prawdopodobnie bardziej opłacalna niż wydanie pieniędzy na Gervinho. Gdzie miałby u nas grać i za kogo? Mamy wielu lepszych graczy środka pola, z tą różnicą, że większość z nich lubi czasami połapać jakieś urazy. Stanowcze NIE dla Clinta Dempseya.

Youssef Msakni, wielki talent z Esperance Tunis podobno z gazet dowiedział się o zainteresowaniu jego osobą wielkiego klubu z Wysp Brytyjskich. Brzmi to dosyć jednoznacznie, ale nie jest to zawodnik anonimowy, ociera się bowiem o PSG. Środkowy pomocnik, 21 lat. Profil niejako pasuje do naszego klubu, ale ze stylu gry raczej nie jest to geniusz ostatniego podania, a raczej 'powkręcam tunezyjską ligę w ziemię'. Chciałbym zobaczyć jak Mskani rozbija się o przeciętnego defensora Premiership. Idąc tropem polskiego skauta - oglądaniem potencjalnych kandydatów na YouTubie powinienem być wielce zainteresowany. Tyle filmików, każdy powyżej 10 minut.. Werdytk: nawet jeśli to plotka, to niech tak zostanie - nie chcemy go tutaj.



Wielkim problemem dla nas powinien być powrót Niklasa Bendtnera. Duńczyk jako tako, poradził sobie w Sunderlandzie i z jeszcze bardziej nadmuchanym ego znów wkroczy do szatni Arsenalu. Mam nadzieję, że nasz menedżer nie da mu zbyt wiele okazji do zaszczepienia złej atmosfery w zespole, a szybko jego problem rozwiąże się z pomocą innego klubu. Bendtner na nieszczęście pokazał, ze bramki zdobywać potrafi, zanotował nawet kilka asyst. Nasz problem z napastnikami dotyczy właśnie tych dwóch umiejętności? Prócz van Persiego, jesteśmy bezbronni, totalnie. Niech podsumowaniem będzie nazwa grupy założonej na facebooku - jeżeli Bendtner gra profesjonalnie w piłkę, ja też mogę! Wszyscy możemy i powinniśmy!

Nie uciekamy daleko od Sunderlanu. Kolega z drużyny Duńczyka - Stephane Sessegnon również jest łączony z przenosinami na Emirates i to chyba poważnie. Benińczyk rozgrywa bardzo dobry sezon, jest prawdziwym napędem swojego klubu. Przyznam szczerze, że teraz bardzo przydałby nam się nam zawodnik podobnego profilu do Sessegnona. Podczas, gdy kontuzjowany jest Wilshere, brakuje ruchliwego gracza, który nieszablonowym zagraniem przyspieszy akcję, doda jakości. Jak podają niezbyt szczere źródła, Kanonierzy prowadzą w wyścigu po Benińczyka. Wyceniono go na 10 milionów funtów. Stephane w tym roku skończy 28 lat. Patrząc na kruchość naszych graczy i wielkich problemów z utrzymaniem odpowiedniej formy przez dłuższy czas, Sessegnon byłby przydatnym bodźcem.

Bardzo podobnym zawodnikiem do omówionego wyżej jest Gylfi Sigurdsson. Islandczyk obecnie reprezentuje barwy Swansea, ale wypożyczony został z Hoffenheimu. Ligę angielską ma we krwi, przez pięć lat grał w Reading (najpierw jako junior) i tam nabrał wielkiej wartości i statusu wielkiego talentu. Jego atutem jest wiek, 22 lata i świetne statystyki. Jak podają różne, mało wiarygodne źródła, do wyciągnięcia od Wieśniaków, Gylfi będzie za 6 milionów euro. Pieniądze niewielkie, a inwestycja bardzo opłacalna.



W odróżnieniu do poprzedniego tekstu o transferach, zawodnicy znajdujący się powyżej są ograni w Premiership i to jest ich niewątpliwy atut, patrząc na ostatnie, nieudane transfery z francuskiej Ligue 1.

Do zdrowia powoli wraca Wilshere, coraz lepiej ma się Diaby. Jeżeli zdrowie obu zawodników pozwoli, to zapewne Wenger nie będzie szukał piłkarza do pierwszej drużyny, a raczej młodego zmiennika, walczącego o siedzenie na ławce rezerwowych.

Pamiętajmy, że nowym nabytkiem zostanie Łukasz Podolski. Wydane na niego pieniądze znacznie uszczuplą konto z nazwą 'letnie transfery'. Niemiec nie jest wielkim nazwiskiem, choć swego czasu na takie wyglądał, jakiego Arsenal potrzebuje. Dalej jestem zwolennikiem, że tegoroczne okienko powinno odbyć się pod szyldem - wydajmy dużo, kupmy wielkie nazwisko, bo tego teraz potrzebujemy. Nie możemy ciągle 'tworzyć' i kształtować takich piłkarzy, wypadałoby też czasem takiego nabyć. Priorytetem powinien być obrońca, którego w dzisiejszym tekście dziennikarze nie zasugerowali nam. Jeszcze dobitniej o tym świadczy fakt, że ofensywę zasili (specjalnie nie użyłem słowa wzmocni) Podolski. Nawet jeżeli wymienieni wyżej piłkarze to czyste plotki transferowe, są wśród nich nazwiska, które przydałby się na Emirates Stadium.

1 komentarz:

  1. Co do wielkiej kasy wydanej na Poldiego - Koeln gra ostatnio tragicznie i pikuje w dół tabeli. Teraz są na miejscu barażowym i być może niedługo spadną jeszcze niżej. W razie spadku z Bundesligi, Podolski może odejść z Koeln za nędzne 5 mln euro :P to już dużo lepiej wygląda :D

    OdpowiedzUsuń