piątek, 30 grudnia 2011

5 powodów, dla których warto mieć Henry'ego

W mediach huczy na prawo i lewo. Henry'emu nadano już numer na plecach, wyznaczono datę debiutu. Wypada wierzyć Wengerowi, który nie umywa rąk i coś tam o tym przebąkuje. Zatem należy uznać, że nasza legenda jest już jedną nogą w swoim piłkarskim domu. A teraz pięć powodów, dla których przybycie goleadora okaże się pozytywem.



1. Trzeba przyznać, że 34 wiosny, jakie piłkarz nosi na swoim karku to wiek dość zaawansowany jak na napastnika. Wiadomo, że rozwinięty do maksimum talent, ulubione zagrania czy technika jest u Francuza wciąż na takim samym poziomie, jak w momencie, kiedy opuszczał Emirates Stadium. To jak z jazdą na rowerze - raz nauczony już tego nie zapomnisz. Minęło 4,5 roku. Można powiedzieć, że początkowo Henry awansował, bo przecież sprowadziła go wielka Barcelona, od roku nieco spasował, bo odpoczywa na futbolowych wakacjach w USA. Nie zapominajmy, że to też jest profesjonalna liga piłkarska, dlatego Thierry to, co mógł zachować ze swojej motoryki to z pewnością ciągle ma i wniesie do naszego zespołu. Został sprowadzony dlatego, że nie tylko opuszczają nas Chamakh i Gervinho - Francuz jest od nich po prostu ciągle lepszy. (fakt, może od Iworyjczyka biega wolniej, nie imponuje startem do futbolówki)

2. Powrót do północnego Londynu to nie tylko miły aspekt transferowy. Thierry Henry jest naszą ikoną, symbolem. Wraz z jego przyjściem, przyjęciem piłki, podaniem w głowach wszystkich kibiców będą rozbudzane kolejne obrazy, kolejne strony historii "Invincibles". "Ochy i achy" będą grzmieć z trybunach Emirates. Przywróci to nam pewność siebie, przypomni jak się wygrywa spotkania pewnie, na luzie. Henry, jak stary generał, obudzi w nas zwycięzców. Jego powrót przypadnie na takie szlagiery jak rewanż za niewyobrażalną klęskę z Manchesterm United, ulubione derby z Tottenhamem czy oba pojedynki z AC Milan, w Lidze Mistrzów.

3. Jego transfer to też wielka pomoc dla Arsene'a Wengera. Napastnik, jako żywa legenda, będzie pobudzał w tych młodcyh chłopakach do lepszej prezencji, do większego wysiłku. Każdy będzie chciał odebrać mu piłkę, założyć siatkę czy ośmieszyć w inny sposób. Piłkarsko skorzystają na tym obie strony - nasz młody skład oraz sam staruszek, bo na takiego będzie wyglądał w naszej koszulce.

4. Moc jego osoby przyciągnie komplety na stadiony, miliony przed telewizory. Każdy kibici chciałby mieć koszulkę z tym magicznym nazwiskiem na plecach oraz numerem innym, niż w przeszłości. (prawdopodobnie #12, taki jak w kadrze). Henry to dodatkowe pieniądze w kasie, jednak to, będzie najmniejsza korzyść z jego powrotu.

5. Thierry to sympatyczny facet. Wraca do miejsca swoich najwięszych sukceswó, do miejsca, które kocha. Udzieli się to atmosferze, jaka jest w szatni, na stadionie czy chociażby na ulicach Londynu. A wiemy, że w miłej, rodzinnej atmosferze wszystko działa sprawiej.

Welcome back, Thierry!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz